poniedziałek, 19 maja 2014

Czym jest dla mnie siatkówka?

     Siatkówka. Jedno słowa. Niby jedno znaczenie. Dyscyplina sportowa.
     Jednak dla mnie siatkówka to sposób na życie.
     Może zaczniemy od początku, jak to wszystko się zaczęło?
     Liga Światowa 2012. Ta impreza zmieniła moje życie. Wcześniej nie oglądałam meczy siatkówki, ponieważ po prostu nie wiedziałam, jak ta gra potrafi być emocjonująca. Ale wystarczył jeden mecz. Jedno spotkanie z Brazylijskimi zawodnikami, którzy starali się stawić czoła Naszym Orzełkom. Nigdy nie zapomnę, jaka byłam dumna z tego, że jestem Polką, gdy Nasi siatkarze zajmowali pierwsze miejsce na podium. Ten obraz będzie ''prześladował'' mnie do końca życia.
     Może od tamtego wydarzenia minęło trochę czasu, ale ja nie zwątpiłam. Porażka na Olimpiadzie w Londynie? Klapa na mistrzostwach Europy? Każdemu się zdarza. Jednak ja wierzę, że oni będą potrafili się odbudować. Może nowy trener poprowadzi naszą drużynę do złota na mistrzostwach świata, które mają odbyć się w Naszym pięknym kraju? Oby.
     Jeżeli jesteśmy już na trenerze. Andrea Anastasi. Człowiek, który sprawił, że uwierzyłam, że Polacy potrafią być czempionami w jakiejś dziedzinie sportu. Sprawił, że przestałam patrzeć na polskich sportowców, jak na nieudaczników. Sprawił, że przestałam skazywać Polaków na przegraną, za nim rozpoczęły się zawody. Andrea wprowadził polską siatkówkę na wyższy poziom. Tego jestem pewna. Jest mi wstyd PZPS. Nie powinni byli potraktować tak Włocha. Zwolnić, bo coś się nie powiodło? Typowy Polak. Jak coś nie idzie należy zmienić. Według mnie Anastasiemu należała się szansa poprowadzenia biało-czerwonych na mistrzostwach świata.
     Nowy trener. Stefan Antiga. Francuz. Świetny zawodnik. Siatkarz PGE Skry Bełchatów, która zdobyła mistrzostwo Polski. Jednak jakie on ma predyspozycje do bycia trenerem? Może i jest jednym z najlepszych sportowców na swojej pozycji, ale co z tego? Jakie ma doświadczenie trenerskie? Zerowe. Czy było warto aż tak bardzo ryzykować zwalniając Andreę i zatrudniając osobę, która jeszcze grała na parkietach Plus Ligi? Wątpię. Ale mam nadzieję, że się mylę.
     Kiedy dotknęłam pierwszy raz piłkę do siatkówki?
     Och, to było w drugiej klasie gimnazjum. Czyli 1,5 roku temu. Mało, no nie? A jednak ta gra zauroczyła mnie od samego początku. Jest w niej coś niesamowitego... Uczy pokory. Po przegranej zakończonej na ostatnim miejscu w turnieju potrafiłam odbudować się z moją drużyną i wywalczyć drugie miejsce za rok. Uczy walki. Walczy się o każdą akcję, o każdą piłkę, ponieważ to ona może zadecydować o końcowym wyniku meczu. Uczy wiary. Nie można wychodzić na boisko i  góry zakładać przegraną. Uczy współpracy. Sama nie dasz rady wygrać meczu, a czasami nawet punktu. Na wszystko pracuje cały zespół. Uczy zaufania. Musisz ufać koleżankom, z którymi grasz. Uczy poświęcenia. Odmawiasz sobie wiele, aby nie zawieść drużyny. Uczy, że nigdy nie można się poddawać. Można prowadzić 2:0 w setach, a przegrać 2:3. I co najważniejsze. Uczy, że nie można lekceważyć przeciwnika. Wiele zespołów, chociaż było skazywane na przegraną, wygrało.
     Ulubiony zespół?
     PGE SKRA BEŁCHATÓW.
     Od razu napiszę, że nie zaczęłam im kibicować tylko dlatego, że są obecnie mistrzami. Byłam ich fanką, gdy odpadli w półfinale po pięciosetowym boju z Asseco w poprzednim roku i będę na zawsze! Ten klub... no nie wiem. Ma w sobie coś niezwykłego. Nie potrafię sprecyzować, dlaczego akurat on jest najbliższy mojemu sercu... Ale wiem, że nigdy w nich nie zwątpię. Dlaczego? BO MAM ŻÓŁTE SERCE, W KTÓRYM PŁYNIE CZARNA KREW!
     Ulubiony zawodnik?
     Odpowiem szczerze. Nie mam ulubieńca. Nie jestem ''hotką'', więc nie patrzę na siatkarzy pod względem urody, a ich umiejętności. Nie kocham siatkarzy, ponieważ nie można darzyć uczuciem kogoś, kogo się nie zna... Można jedynie kogoś szanować, lubić, bądź uwielbiać.
     Pierwszy mecz, na którym byłam?
     Uf, zbliża się ten dzień. Jeszcze nigdy nie byłam osobiście na hali pełnej kibiców ubranych w biało-czerwone stroje. Nie mogę sobie wyobrazić, jak to będzie z odśpiewaniem hymnu acapella. To będzie coś. Już nie mogę doczekać się tego, aby w końcu przeżyć na własnej skórze te emocje, jakie panują w hali wypełnionej prawdziwymi kibicami polskiej siatkówki. Pisząc prawdziwymi mam na myśli tych, którzy wspierają swoją drużynę zawsze. Nie ważne, czy przegrywa, czy wygrywa. Prawdziwy kibic nie jest sezonowcem. Prawdziwym kibicem trzeba się urodzić.
     Co czuję, gdy gram w siatkówkę?
     Czuję, że jestem wolna. Wtedy nikt nie może mi niczego zabronić. Po prostu gram. Liczy się tylko piłka i przeciwnik. Gdy staję na zagrywce wiem, że mogę pomóc drużynie, albo ją pogrążyć. Gdy soję pod siatką wiem, że przy dobrym odczytaniu rozgrywającej przeciwników, mogę zdobyć punkt blokiem. Gdy jestem w strefie przyjęcia, wiem, że to ode mnie zależy, czy akcja ułoży się po naszej myśli, czy też nie. Stojąc na boisku, wiem, że jestem potrzebna.
     Czy wiąże swoją przyszłość z siatkówką?
     Chciałabym, ale niestety tak nie jest. Jestem zbyt niska. Moim największym marzeniem byłoby odśpiewanie ''Mazurka Dąbrowskiego'' stojąc w biało-czerwonej koszulce na boisku w hali pełnej kibiców, którzy przyszli trzymać za mnie kciuki. Jednak pogodziłam się z tym, że to się nigdy nie stanie. Nie mam standardów na to, aby zostać siatkarką. Chociażby libero.
     Siatkówka jest jedynym sportem drużynowym, który, według mnie, ma szanse zajść bardzo daleko. Bo My, Polacy, potrafimy grać w siatkówkę i jeszcze nie raz to udowodnimy! Jestem tego pewna!

1 komentarz:

  1. taka prawdziwa notka, widać że włożyłaś w nią całą swoją miłość do siatkówki
    +żółw za Skrę - którą kocham od zawsze :)

    OdpowiedzUsuń